|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nieufny
Nowicjusz
Dołączył: 12 Paź 2010
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: katowice Płeć:
|
Wysłany: Czw 0:50, 04 Lis 2010 Temat postu: PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ |
|
|
[post poprawiony]
od dawna nurtuje mnie ten temat!
temat ten poruszałem ja i moi znajomi na innym forum internetowym - dla osób seropozytywnych
co jest ważniejsze ? co jest trwalsze? jak to u innych wygląda!? jak było? a jak jest teraz?
co wytrzymało czas?
z mojego doświadczenia!
1. wierzyłem i wierzę dalej jeszcze w jedno i drugie
2. Miłość - była i nagle się skończyła. choć dalej za nią tęsknię, bardzo się jej boję. nie wierząc w siebie, w to kim jestem i mogę być dla kogoś, wiele tracę. nie pozwalam pokochać siebie. robię wszystko, by kogoś zrazić do siebie...
3. Przyjaźń - była i trwa. przykład - moja przyjaciółka z liceum. przez mnie przyjaźń, kontakt się urwał. teraz, gdy próbowałem go odnowić, byłem zaskoczony! usłyszałem "byłam zła, że zniknąłeś. martwiłam się. kocham Cię". Przyjaźń chyba dalej jest! choć trudno mi w 100 % powiedzieć, że tak jest...
nie potrafię powiedzieć "lubię" "kocham"... kiedyś słowa były dla mnie bardzo ważne, tak samo jak czyny! a teraz? hm... wiele osób za często ich używa! dla mnie jest to wielka wartość! choć trudno mi wyrażać już teraz uczucia, to trudniej jest mi powiedzieć o kimś Przyjaciel, Miłość mojego życia!
to co było kiedyś dla mnie oczywiste i ważne - teraz stało się trudne i skomplikowane!
z dziecka bohatera stałem się dzieckiem we mgle nie mogącym odnaleźć się! nie rozumiejącym wielu spraw...
Przyjaźnić czy miłość ?
Przeczytaj i dostosuj się do Regulaminu !
Pozdrawiam
Juliusz_Cezar
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
wendigo
Przyjaciel Forum
Dołączył: 17 Paź 2010
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bremen Płeć:
|
Wysłany: Czw 1:46, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Niewiele powiem o miłości, bo nigdy nie byłem zakochany, niestety nie znam jej... Mogę powiedzieć tylko z obserwacji, po tym jak widzę podejście innych do miłości... to wydaje mi się że jednak przyjaźń. Przyjaciel to jest ktoś, kto nas akceptuje, ale nie ma przekroczenia tej granicy zza której czasem powrót na wcześniejszą pozycję jest niemożliwy... To dlatego wydaje mi się, że przyjaźń jest trwalsza, pozwala więcej akceptować (bo przyjaciół możemy mieć wielu i nie muszą to być osoby z którymi spędzamy tak dużo czasu ile z naszą miłością).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tygrysicca
Nowicjusz
Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa/Kraków Płeć:
|
Wysłany: Czw 2:29, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
[post poprawiony]
po pierwsze przyjaźń to też miłość przyjaciela kocha się bak brata całym sercem mimo wszystko, przyjaciel to osoba która powie najgorszą prawdę w cztery oczy, przyjaciel to osoba z którą miło milczeć, przyjaciel to ktoś z kim można się wygłupiać. Prawdziwy przyjaciel nie opuści nigdy, można się nie widzieć miesiącami a jak się spotka jest o czym rozmawiać.
Miłość to głupie uczucie, traci się głowę przez kogoś, myśli się o tej osobie wciąż na zmianę chce się płakać i śmiać, z tą osobą chce się być cały czas budzić się i zasypiać obok niego, być blisko siebie wciąż.
Nie umiała bym wybrać między miłością a przyjaźnią, obie są równie ważne bo potrzeba nam kogoś koło kogo możemy zasnąć, przytulić się w środku nocy jak mamy koszmary, tak samo potrzebny nam przyjaciel na którego ramieniu możemy się wypłakać jak nam źle, nie wiem co jest trwalsze miłość czy przyjaźń, wiem że prawdziwa miłość i prawdziwa przyjaźń jest do grobowej deski, nawet jak się nie ma kontaktu z przyjacielem to jest on nam dalej bliski i po 15 latach jak się spotkamy dalej jesteśmy sobie bliscy, tak samo z prawdziwą miłością będąc starym człowiekiem dalej będziemy kochać tą osobę.
Przeczytaj i dostosuj się do Regulaminu !
Pozdrawiam
Juliusz_Cezar
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stony76
Administrator
Dołączył: 18 Paź 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: M.Maz Płeć:
|
Wysłany: Czw 13:33, 04 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Czasami trudno jest oddzielic miłość od przyjaźni. Czasami mamy dobrego przyjaciela i nagle zmienia sie to w miłość do niego. Dobrze jest jak przyjaciel odwzajemni naszą miłość,a jak nie? Wtedy nieraz kończy sie przyjaźń,bo nie wiadomo jak sie zachowac w takiej sytacji. Prawdziwa milośc przychodzi po paru latach bycia ze sobą,ona dojrzewa miedzy dwoma osobami. Z przyjaźnią jest podobnie. Jednak czasami dobry przyjaciel potrafi zawieść lub udaje przed nami dobrego przyjaciela,bo nieraz ma w tym ukryty swój cel.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raziel
Nowicjusz
Dołączył: 06 Gru 2010
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:27, 08 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Powiem tak: każdy z Was ma rację bo de facto w przyjaźni tez są uczucia tylko na innej stopie niz w miłości. Sa tez inne relacje. Jeśli chodzi o przyjaźń to wydaje mi się że jest ona porównywalnie silna z miłościa, jednakże są rzeczy o których np. ja nie powiedzialbym partnerowi a powiedzial przyjacielowi. W tym aspekcie przyjaźń jest dla mnie waźniejsza bo przyjacielowi moge powiedziec wszystko. Zreszta od dawna uwazalem ze przyjaźń jest silniejsza niz miłość. Według mnie przyjażź trwa dłuzej niz milosc.
Moznaby tutaj godzinami debatowac nad tym problemem bo kazdy ziarno prawdy powie i kazdy odrobine racji ma.
I powiem Wam tyle, że nie chciałbym sie zakochać w przyjacielu bo tak jak mój przedmówca pisze - miłość przychodzi i odchodzi - a ja przyjaciela chcialbym miec na dluzej.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erika
Administrator
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 0:20, 10 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Osobiście raczej nie wierzę w miłość w sensie wielkiego, niegasnącego, romantycznego uczucia aż po grób. Zgodzę się z nieufnym, że zbyt często używa się wielkich słów. Zapewnień o miłości, przyjaźni, które potem weryfikuje życie.
Z naukowego punktu widzenia miłość to mózg, a konkretniej ośrodek miłości zlokalizowany w przodomózgowiu będącym elementem układu limbicznego, i chemia, czyli fenyloetyloamina, narkotyk naszego organizmu przypominający strukturą i działaniem amfetaminę. To właśnie ona odpowiada za euforię, podniecenie towarzyszące uczuciu zakochania oraz powoduje, że nieodwzajemniona miłość może mieć fizjologiczne skutki podobne do tych, jakie mają uzależnieni na narkotykowym głodzie. Podobnie jak w przypadku narkotyków również i na fenyloetyloaminę wzrasta tolerancja organizmu a po 2-3 latach nie jest on w stanie produkować jej więcej i więcej, aby zapewnić człowiekowi stan ciągłego zakochania. Przeprowadzono badania, z których wynika, że wiele związków rozpada się właśnie po 2-3 latach. Jak widać - nieprzypadkowo. Jednak to nie koniec narkotyczno-miłosnego haju, który funduje nam nasz organizm. Po okresie 2-3 lat jazdy na fenyloetyloamince organizm zaczyna wytwarzać inną, morfinopodobną, substancję - endorfinę. To ona powoduje, że wystarczy sama obecność partnera, byśmy się czuli szczęśliwi, ale i tu jest haczyk - różni ludzie mają różne progi wydzielania endorfiny. Jeśli oboje partnerzy mają je podobne to ich wzajemne zainteresowanie sobą nie słabnie i jest im nadal ze sobą dobrze, ale jeśli jest inaczej to, wiadomo, związek rozpada się. Tak więc szczęśliwy, pełen spełnienia związek do końca życia jest możliwy, ale, i o tym należy pamiętać, nie zawsze wszystko jest w naszej mocy i nie tylko od nas zależy czy tak będzie.
Przyznam szczerze, że boję się miłości. Ta skłonność do zupełnie niezgodnych z, zdawałoby się egoistyczną naturą człowieka, poświęceń wobec obiektu uczuć, tzw. potocznie tracenie dla niego głowy a nawet gotowość rezygnacji z części swoich przyzwyczajeń, upodobań mnie przeraża. Mam tylko nadzieję, że jeśli w ogóle kiedykolwiek się zakocham to uniknę chociaż infantylizacji języka bo te wszystkie "słoneczka", "skarbeńki" którymi słodzą sobie zakochani doprowadzają mnie do mdłości.
Nie ukrywam, że od miłości znacznie bardziej cenię przyjaźń, ale nie wiem, czy mam w swoim otoczeniu osoby godne miana przyjaciół. Jeśli tak nie jest to mam nadzieję, że kiedyś będzie.
Naturalne jest, że wszystkie bliższe relacje staram się chronić przed "zepsuciem" przez wkradnięcie się w nie pożądania. Nie chciałabym tego a mimo to mam obawy, że właśnie tak się dzieje. Nie wyobrażam sobie po tym powrotu do normalnych relacji przyjacielskich czy koleżeńskich (siedzę z koleżanką/przyjaciółką, i co?, mam ochotę pożreć ją wzrokiem ).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Erika dnia Pią 0:35, 10 Gru 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
takisobiejeden
Dołączył: 15 Sty 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelenia Góra Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:25, 16 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
"Nie ukrywam, że od miłości znacznie bardziej cenię przyjaźń, ale nie wiem, czy mam w swoim otoczeniu osoby godne miana przyjaciół. Jeśli tak nie jest to mam nadzieję, że kiedyś będzie.
Naturalne jest, że wszystkie bliższe relacje staram się chronić przed "zepsuciem" przez wkradnięcie się w nie pożądania. Nie chciałabym tego a mimo to mam obawy, że właśnie tak się dzieje. Nie wyobrażam sobie po tym powrotu do normalnych relacji przyjacielskich czy koleżeńskich "
No prosze,a już myslałem ze jestem odosobniony w tej kwestii.
[Edytowany]
I wiesz co jeszcze Erika?To że wszyscy myslimy tak samo,identycznie,Jak jest z tym pragnieniem przyjaźni,miłości? - Zamiar zawsze wyprzedza czyn. : )Dlaczego? - ze strachu przed odpowiedzialnością.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erika
Administrator
Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dolny Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Nie 1:05, 30 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
Cóż, staram się pozbyć resztek myślenia o seksie jako o czymś zwierzęcym, "niegodnym filozofa" (), które gdzieś tam ciągle jeszcze przebija. Myślę, że gdybym się go do reszty pozbyła, to już nie uważałabym, że pożądanie "psuje" cokolwiek.
Zresztą sama, niejako wbrew swym wcześniejszym słowom, weszłam w relację zdecydowanie wykraczającą poza przyjaźń. Czy to jest miłość? Z jej strony - tak (no, przynajmniej tak deklaruje) a czy z mojej? Nie wiem. Faktem jest, że coś do niej czuję, ale czy to jest akurat ta słynna Miłość, muza poetów i literatów a utrapienie wrażliwców, powiedzieć nie potrafię.
Nawet, jeśli "zamiar zawsze wyprzedza czyn" (szkoda, że to "zawsze" ma miejsce tak rzadko), to jest to dowód odpowiedzialności a nie - strachu przed nią.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Erika dnia Nie 2:06, 30 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|