Forum www.pfonoh.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Problemy z nadwagą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.pfonoh.fora.pl Strona Główna -> Piękno
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
new_you



Dołączył: 06 Kwi 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:37, 01 Maj 2011    Temat postu: Problemy z nadwagą

Posty przeniesione z działu "Galeria". Prosiłbym o trzymanie się tematu na przyszłość Wesoly. Piszemy w tym wątku o naszych przemyśleniach dot. kwestii nadwagi/otyłości. shixiand

__________________________________________________________

A ja nie wiem, co ma poczucie winy do otyłości.

Jeśli ktoś je ma, to trudno, ale czy trzeba ja zasiewać innym? Czym to się różni od homofobicznych praktyk?

Jestem otyły i nie mam poczucia winy. Bez względu na to, czy jem chipsy czy nie, bo ja akurat nie lubię, ale również nie widzę powodu, żeby osoby jedzące chipsy były gorsze ode mnie.

Odpowiedzialność ludzka ogranicza się z reguły do związków z ograniczoną odpowiedzialnością. Stety lub niestety. Ale o grubasów nagle wszyscy się martwią, o ich ewentualne efekty zdrowotne. Doprawdy nie wiem, skąd ta powszechna troska nagle i znikąd się bierze, zwłaszcza, gdy w tej samej chwili ktoś próbuje mi dogryźć z powodu mojej tuszy.

Wiadomo, że temat nie jest prosty, bo budzi z pozoru paradoksalne pytania: czy skoro dostrzegam problem z dyskryminacją to znaczy że ja jestem zakompleksiony?

Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie, im bardziej coś jest nas w stanie dotknąć, tym bardziej to chowamy pod dywan.

Ja nie chowam tego pod dywan ale to nie znaczy, że nie przechodzę do porządku dziennego nad rzeczywistością. Staram się raczej na swój sposób pokazać, że ani jeden gram mojego tłuszczu który noszę z dumą nie zbawi zawistnego życia obrażającej mnie osoby.

A co do tych "regulacji" (diet, nie diet), to naprawdę, żyjmy i dajmy żyć ludziom wokół siebie. Niech każdy reguluje - lub nie - według wlasnej woli.


A co do poradnictwa dla tych osób, które poczucie winy odczuwają, to z tego, co wiem (ale może moje wiadomości się zdezaktualizowały), Anonimowych Żarłoków prowadzą jak na razie wyłącznie ośrodki katolickie przy parafiach czy same parafie.
Nie mówię, że to z gruntu źle, no ale jak na razie chyba w tej materii brak pluralizmu i trudno powiedzieć, co tak naprawdę czują grubasy jako grupa, jakie są różne perspektywy wśród grubasów.

Wiadomo, że nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jest grzechem i że ludzie wierzący mogą nad tym grzechem pracować wspólnie żeby polepszyć jakość swojego życia. Może nawet mogą spotkać na zgrupowaniu przyszłą żonę lub męża.

I tu się czuję wykluczony, bo chętnie wkradłbym się na takie spotkanie żeby znaleźć sobie grubego męza! No ale w tych okolicznościach mogę mieć z tym pewne problemy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erika
Administrator
Administrator


Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:51, 02 Maj 2011    Temat postu:

Nigdzie nie napisałam o poczuciu winy. Miałam na myśli kompleksy, które nieraz, zresztą nie tylko z powodu otyłości, skrywamy w sobie a później projektujemy na innych twierdząc, że to oni mają nieuzasadnione poczucie wyższości, bo są inni, i tu, jak to interpretujemy, czują się lepsi od nas.
To nie musi mieć nic wspólnego z czyimś realnym poczuciem gorszości/lepszości - wystarczy, że samemu się kogoś w ten sposób postrzega przypisując mu to poczucie wyższości. Nie wiem, może źle to widzę, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń, ale są one takie, że ktoś, kto absolutnie nie ma żadnego problemu ze sobą nawet nie zastanawia się nad tym, czy ktoś okazuje mu swoje poczucie wyższości, bo ma, excusez le môt, wyjeb... na to, co myślą o nim inni. Nie odnoś, broń borze zielony, szumiący, tego do siebie, bo to tylko taka moja refleksja ogólna.

Ogólnie rzecz ujmując, świadomość prozdrowotna społeczeństwa się zwiększa i tak obiektem troski stają się nie tylko grubasy, ale również, będący na drugim krańcu skali, anorektycy, palacze, alkoholicy oraz inni używkowicze, dzieci, którym zagrażają pneumokoki i całe mnóstwo innych osób. Nie zawsze musi być to podszyte szyderstwem.

Z tym dotykaniem, znów sądzę po sobie, ale trudno - w końcu w głowach innych nie siedzę, to różnie bywa: czasami, tak jak piszesz, chowamy to pod dywan a czasami wykazujemy przewrażliwienie na tym punkcie i zachowujemy się niczym "jedyny gej w wiosce". Wink

Jasne, niech każdy żyje jak chce, je, co chce i ile chce, pije ile chce i co chce, uprawia seks, z kim chce i ile chce, jeśli tylko nie krzywdzi tym innych, ale niech ma przy tym świadomość możliwych konsekwencji tego, co robi.

Nigdy nie interesowałam się grupami wsparcia dla żarłoków, alkoholików, czy Anonimowych Grafomanów Wink, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie jak to wygląda. Nie jestem na tyle społeczna, aby być w stanie w czymś podobnym uczestniczyć, więc ze wszystkim, co mnie gryzie staram się brać za bary bez niczyjej pomocy. Dobrze to, źle? - nie wiem.

Nie jestem człowiekiem wiary, więc nie patrzę na problem z punktu widzenia religijnego. Wyznaję hedonistyczną arystypejską etykę, która mówi, że jedynym, czego powinno się wystrzegać jest powodowanie cierpienia własnego i innych a tym, czego powinno się/warto poszukiwać, to przyjemność. Z tego punktu widzenia daleka jestem od oceniania czyichkolwiek wyborów, jeśli nie wchodzą mi one, lub komukolwiek innemu, w sposób szkodliwy, w paradę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Erika dnia Pon 12:45, 02 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
new_you



Dołączył: 06 Kwi 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:31, 03 Maj 2011    Temat postu:

Hm... no nie jest łatwą sprawą określić, co jest pierwsze, czy dyskryminacja czy sprzeciw, bo to trochę tak, jakby się zastanawiać, czy pierwsze było jajko czy kura.

Argumenty wielu grup są gaszone tym, że sobie uroiły problemy i że to one mają problem. "Nie podoba ci się bezrobocie i nierówności społeczne? W sumie to też załatw sobie we własnym zakresie, najlepiej idź do psychologa." Nie masz sukcesu? no przecież problem lezy wyłącznie w tobie, patrz, jacy inni są piękni, młodzi i bogaci, zrób rachunek sumienia, dlaczego nie jesteś wśród nich!

Niedawno jak na poczciwej (podobno) wikipedii czytalem sobie biografię Niny Simone, to coś takiego mnie uderzyło.
Było tam mocno podkreślone, że WEDŁUG NINY SIMONE - ona swego czasu nie dostała się do klasy fortepianu z powodu dyskryminacji rasowej.

Doprawdy, kilkadziesiąt lat później nadal ktoś wątpi, że była dyskryminacja czarnych ludzi?

Mowię tu celowo o wikipedii, bo sam raz w życiu próbowałem tam zamieścić artykuł i powiedziałem sobie - nigdy więcej. Od razu wykasowali i było pięć stron homofobicznych dyskusji jakim prawem ja coś zrobiłem. Było przy tym parę doświadczonych osób, które z wielkim trudem walczą na wikipedii o przestrzeń i sporo artykułów obroniły, ale to robota dla ludzi o bardzo mocnych nerwach.

Wspominam to dlatego, że nie ma wiedzy do obronienia, choćby z jakichś etycznych przyczyn była ona dla takiej grupy jak my czy ktoś inny bardzo ważna, a może własnie jesli taka wiedza jest dla kogos wazna to znajdzie się 10 razy więcej ludzi przeciwnych i nie chcących dopuścić do tego, by akurat ta garstka utrwaliła swoje doświadczenia w takiej czy innej formie.

Afroamerykanie, grubasy, niepełnosprawni - moim zdaniem po prostu trzeba wierzyć ludziom, którzy mówią, że są dyskryminowani, bo za trzy dni już tego artykułu w internecie moze nie być... Wystarczy 10 innych osób, które postarają się o to bardzo skrzętnie, a czasem wystarcza jedna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erika
Administrator
Administrator


Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:59, 03 Maj 2011    Temat postu:

new_you napisał:
Argumenty wielu grup są gaszone tym, że sobie uroiły problemy i że to one mają problem.

Psychologia już dawno opisała mechanizmy obronne ludzkiej psychiki. Należy do nich, między innymi, projekcja, czyli przerzucenie, poszukiwanie przyczyny swoich niepowodzeń w działaniach innych osób (a wszystko po to, aby nie przyznać się przed samym sobą, że jest się przynajmniej współautorem własnej porażki). Oczywiście, nie twierdzę, że zawsze tak jest, ale szukanie przyczyn własnych niepowodzeń, w pierwszej kolejności, poza sobą, utrudnia znalezienie i wyeliminowanie ich prawdziwej przyczyny. Tymczasem, jak wynika z moich obserwacji, członkowie grup mniejszościowych, mogący, (ale nie muszący!) być dyskryminowani bardzo często ulegają podobnej pokusie (przeniesienia - "przeprojektowania" - odpowiedzialności za własne niepowodzenia na innych.
new_you napisał:
[...] zrób rachunek sumienia, dlaczego nie jesteś wśród nich!

To powinien być pierwszy krok - racjonalna, chłodna analiza sytuacji, przejrzenie i "rozwalenie" (odrzucenie) mechanizmów obronnych, bo, naprawdę, nie zawsze jest tak, że nasze niepowodzenia, to tylko i wyłącznie wynik tego, że świat jest zły i nas nie kocha, bo jesteśmy grubasami, gejami, lesbijkami, czarnymi etc. etc. Wink
new_you napisał:
Niedawno jak na poczciwej (podobno) wikipedii czytalem sobie biografię Niny Simone, to coś takiego mnie uderzyło.
Było tam mocno podkreślone, że WEDŁUG NINY SIMONE - ona swego czasu nie dostała się do klasy fortepianu z powodu dyskryminacji rasowej.

Doprawdy, kilkadziesiąt lat później nadal ktoś wątpi, że była dyskryminacja czarnych ludzi?

Powyższy fragment Twojego wpisu, to doskonały przykład tego, że nawet w obiektywnie napisanym biogramie kogoś tam, można, jeśli się zechce, znaleźć potwierdzenie swoich tez. Tymczasem to jest doskonały przykład tego, jak powinno się pisać biogramy. Piszący obiektywnie dziennikarz przytacza opinie swoich rozmówców zaznaczając, że są one wyłącznie ich opiniami, ich punktami widzenia a niekoniecznie - faktami. Nie wiem, z jakiego naprawdę względu Iksiński, czy Igrekowska nie zostali przyjęci tam lub siam. Może, rzeczywiście, ze względu na dyskryminację a może ze względu na to, że, zdaniem komisji rekrutacyjnej, na daną chwilę nie reprezentowali poziomu odpowiadającego poziomowi uczelni, na jaką startowali.


To, że ktoś należy do którejkolwiek z dyskryminowanych grup nie oznacza, że zawsze i wszędzie ma rację doszukując się przyczyn swoich niepowodzeń w uprzedzeniach, czy nietolerancji innych.


Gdybym ja, dyskalkuliczka, chciała studiować matematykę lub kierunek pokrewny i, co oczywiste, nie zostałabym przyjęta, to miałabym rację oskarżając komisję rekrutacyjną o np. homofobię? Oczywiście, że nie. Podczas gdy, idąc Twoim tokiem rozumowania, że jeśli ktoś stwierdza, iż jest dyskryminowany, to oznacza to, że tak jest rzeczywiście, powinno się przyjąć za oczywistą oczywistość, że moje nieprzyjęcie miało swoje podłoże nie w moim braku umiejętności niezbędnych do studiowania matematyki, ale w homofobicznych uprzedzeniach komisji rekrutacyjnej.
Niestety, przesadna poprawność polityczna zdaje się do tego zmierzać: czytałam niedawno o tym, że aktorka Naz Humphreys, pochodząca z Pakistanu, usłyszała, że ma zbyt ciemną skórę, aby móc statystować w "Hobbicie" Petera Jacksona i co? Myślicie, że przejrzała książkę Tolkiena i przyznała rację osobom organizującym casting? Otóż nie: oskarżyła dyrektora castingu o dyskryminację na tle rasowym. Biedny Tolkien, okazał się być rasistą zza grobu, bo nie przewidział ciemniejszoskórych mieszkańców Shire. Laughing
new_you napisał:
Afroamerykanie, grubasy, niepełnosprawni - moim zdaniem po prostu trzeba wierzyć ludziom, którzy mówią, że są dyskryminowani, bo za trzy dni już tego artykułu w internecie moze nie być... Wystarczy 10 innych osób, które postarają się o to bardzo skrzętnie, a czasem wystarcza jedna.

Czyli jak? Jednak uwierzyłbyś mi, że nie zostałam przyjęta na matematykę nie ze względu na moją dyskalkulię, ale ze względu na homofobię komisji rekrutacyjnej? Przestraszony


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Erika dnia Wto 19:30, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wendigo
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum


Dołączył: 17 Paź 2010
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bremen
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:31, 04 Maj 2011    Temat postu:

new_you, moim zdaniem wagi nie możesz porównać do orientacji. Bo jak jesteś homoseksualistą to jesteś i nie możesz tego zmienić. Waga jest raczej jak np. kolczyki - możesz sobie je zrobić jeśli Ci się podobają i nikt nie powinien Cię potępiać ani za to, że lubisz nosić kolczyki ani za to, że nie lubisz Wesoly
I nie wiem czemu tu zaraz dorabiać taką ideologię, zgadzam się z Tobą, że nie powinno się nikogo wyśmiewać z powodu wagi, ale nie dlatego chciałbym być szczuplejszy, żeby mnie nikt nie wyśmiewał. Chciałbym być szczuplejszy, bo ja podobam się sobie wtedy bardziej - ot i cała filozofia Wesoly I nie, nie chcę akceptować mojej nadwagi, bo ona mi się nie podoba i uważam, że lepiej wyglądam bez - i tyle Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wendigo dnia Śro 0:32, 04 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erika
Administrator
Administrator


Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:46, 04 Maj 2011    Temat postu:

Dokładnie.
Choć oczywiście o względach zdrowotnych również warto pamiętać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
new_you



Dołączył: 06 Kwi 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:56, 04 Maj 2011    Temat postu:

Przyznam, że dochodzimy po prostu do pewnych rożnić światopoglądowych. Nie chodzi mi tutaj o to, że światopoglądy są źródłem, bo jest raczej przeciwnie, dopiero całokształt pewnych decyzji i mozliwości podjęcia jakichś strategii lub brak takiej możliwości wytwarza światopogląd, jakieś umiejscowienie w świecie.

Wcześniej napisałaś o odpowiedzialności za zdrowie społeczne, to ja zapytam, o jaką odpowiedzialność nam chodzi - czy o taką, że ktoś świetnie wykształcowy wynajduje jakiś super lek albo profilaktykę, z której będą korzystać bardzo nieliczni, ktorych będzie na to stać, czy o odpowiedzialności mówimy wtedy, gdy mamy solidarną słuzbę zdrowia ktora zaspokaja potrzeby ludzi na tyle, na ile wspólnie są w stanie na nią łożyć i CHCĄ na nią łożyć (no bo jeśli uważają, że "i tak ciągle za wysokie podatki" płacą, to też nie powinni uważać się odpowiedzialni za zdrowie czyimkolwiek poza swoim).

U nas promuje sie obecnie coś jakby pośrednią strategię, która niczego nie zmienia: nowym wynalazkom towarzyszą głośne promocje i przekonywanie ludzi, że powinni wstąpić na nową ścieżke życia a zwłaszcza profilaktyki, bo wiadomo, że nie będą mieli środków na leczenie.
A to sprzyja eksponowaniu takich nurtów psychologii, które podpowiadają procesy bardzo autonomistyczne, choc tak naprawde i tak wspierane przez poradnictwo, na które przecież tak mało kogo stać...
Moim zdaniem to błędne koło, w którym szarzy pacjenci i pacjentki zostają zrobieni na szaro.


Inna choć również zbieżna kwestia światopoglądowa to instynkt grupowy kontra wiara we własne siły.

Nie chcę tu wyjść na apostoła grupowej aktywności i sugerować, że ludzie zawsze są sobie pomocni i czekają zawsze na każdego z otwartymi ramionami, ale muszę przyznać, że nie ma innej metody na owocną eskalację swojego buntu/sprzeciwu niż wzajemne czerpanie z doświadczeń innych ludzi i poszukiwanie w nich oparcia.

To, co napisałaś o ścieżkach motywacyjnych czyli o "chłodnych analizach sytuacji" jest dzisiaj modnym produktem tzw. kultury indywidualizmu, która zawsze podpowie ci, że rewolucje już były (a nawet było ich kilkanaście), że zawsze każdy cię wyśmieje, że trzeba być cool (a to jak wiadomo znaczy "chłodny"), a nie potwierdzisz tego w żaden inny sposób jak pokazując swój świetny status majątkowy i nowe piękne ciuchy, o ile oczywiście taki status posiadasz. Jesli nie, to kupuje się raz do roku jakiś gadżet ze średniej półki i nie pozostaje nic innego jak szpan na brak szpanu. W tym sensie indywidualizm jest pułapką tłumiącą wszelki opór i niezadowolenie na poziomie juz nie jednostek tylko tłumów (złożonych z samych "indywidualnych").

Ja jednak pomimo różnych niepowodzeń i zranień przez grupy (co jest nieuchronne też w jakimś stopniu) widzę jednak plusowy bilans i wiem, że przede wszystkim mogę się czegoś nauczyć od ludzi i to własnie nie od takich, którzy wszystko wiedzą bez zająknięcia i mają równie szpanerską wiedzę jak inni ciuchy, tylko od takich, którzy się skarzą, którzy opowiadają nie o tym, jacy byli sprytni i im się udało, ale o tym, jak zostali oszukani, wyprowadzeni w pole, poniżeni, pobici, albo sami stracili głowę.
Naprawdę, od takich ludzi można nauczyć się o wiele więcej i czerpać od nich siłę. Oni nie mają gotowego rozwiązania, jak ty masz się zmotywować i jak to zrobili ludzie sukcesu, tylko pokazują, skąd się bierze przemoc w bardzo różnych odsłonach.


Więc wracając do tego, "czy bym ci uwierzył" gdybyś powiedziała coś, co akurat teraz wydaje ci się bez sensu, to ja odpowiem: no a dlaczego mam ci niby nie wierzyć? Co zyskam, że nie uwierzę osobie, która miała trójkę z matematyki a nie dostała się na studia w tym kierunku, że jej płeć i seksualność również miała coś do rzeczy?
Co zyskam? Że nie puszczę na stronie do kogoś jakiegoś złośliwego komentarza? No ale spokojnie, po co mi takie rozrywki?
O wiele więcej zyskamy, jeśli wysluchamy ludzi do końca. Własnie ich przypadki nie mieszczą się w statystykach, które są rzekomo najwyższą prawdą...


Waga niczym się nie różni od orientacji. Dlaczego? bo ani waga ani orientacja nie istnieją poza żywym człowiekiem.
Dyskryminuje się orientację czy człowieka o danej orientacji? Wagę czy grubasa?
Mówiąc, że wagę można zmienić, to tak, jak byś powiedział, że można człowieka zanihilować, po prostu skasować albo spłukać do zlewu a na jego miejsce postawić "lepszy model".
Abstrahuję od tego, że są ludzie leczący z homoseksualizmu czyli dokonujący po prostu "zmiany".
Chodzi o to, żeby traktować ludzi jako całość, jest grubasem.
Tak samo mówiono o rożnych ludziach, których nie szanowano, że oni mają rzekomo jakieś cechy, które powinni zmienić, ale tego uporczywie nie robią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erika
Administrator
Administrator


Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 1310
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolny Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:15, 06 Maj 2011    Temat postu:

Hmm, poruszasz ważne i interesujące kwestie. Chętnie rozwinę ten temat, ale trochę później. Nie mam weny a czuję, że muszę się rozpisać. Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Erika dnia Pią 22:16, 06 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nathan
V-ce Administrator
V-ce Administrator


Dołączył: 12 Paź 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:05, 21 Lip 2011    Temat postu:

Przede wszystkim wypada podziękować Wam za rozpoczęcie tego jakże aktualnego tematu… Nie chciałbym spłycić Waszej rozmowy w jakikolwiek sposób (jeśli tak to wygląda – wybaczcie!) interesuje mnie jednak kwestia (kwestia – nie problem!) nadwagi w naszym środowisku. Nie wiem na ile „anoreksja” i bycie do obrzydliwości szczupłym jest aktualne wśród lesbijek, jednak wśród gejów stanowi to już jakiś ogólnoświatowy fetysz i istną plagę. Osobiście – mam tego dosyć i nie potrafię zrozumieć w najmniejszym stopniu tego obłędu.

Sam nie należałem nigdy do grubych tudzież tych, których określamy mianem „przy kości”, daleki też jestem od chudego. Pewnie zdaniem niektórych mógłbym zrzucić z 5 kg. Irytuje mnie ten trend i ta moda na szczupłą sylwetkę. Pomijam już moje własne preferencje, gdzie mianem sexy określiłbym faceta dobrze zbudowanego z lekkim brzuchem… ale ktoś kompletnie chudy nie wygląda nawet zdrowo! Ani apetycznie! Skąd to się bierze? Dlaczego wśród gejów jest taki nacisk na szczupła sylwetkę? Pewnie to spore uproszczenie, jednak homoseksualistę powinno pociągać to, co męskie, dobrze zbudowane, silne, z nadmiarem testosteronu, a więc i kawał ciała a nie kostki, prawda?

Argument typu zdrowie jest dla mnie absurdalny. Trzymając się kurczowo dalej naszego środowiska czy też konkretniej gejów – nasz styl życia jest daleki od zdrowego. Pakowanie w siebie sterydów, wybujałe życie seksualne z używkami i hektolitrami poppersa na czele ma się nijak do tego argumentu i sam fakt wpychania w siebie sałaty na lunch tego nie zmieni.

Oczywiście, dyskusję na ten temat powinniśmy zacząć od podstawowego pytania: kto wyznacza trendy? Kto narzuca to, co modne? Czy są to projektanci mody, którzy – dosłownie – wieszają swoje ciuchy na anorektycznych chłopcach, reklamy, na których widnieje szczupły model reklamujący jockstrapy czy kino, w którym gej to ten wesoły, stuknięty kolega głównej bohaterki - koniecznie chudy i przegięty?
To zapewne spore uproszczenie, ale przeglądając anonse niejednokrotnie przeczytamy ogłoszenie kobiety szukającej „mężczyznę dobrze zbudowanego”, faceta, którego pociąga „miseczka D” i geja, który „dziękuje otyłym” i zaznacza „faceci z nadwagą nie piszcie!”.

Nie potrafię sam sobie jasno odpowiedzieć na te pytania, wiem jednak, że popkultura wyraźnie określiła „wymiary” przystojnego faceta i pięknej kobiety. I to mnie smuci. Mało ludzie zwracają uwagę na to, co ich naprawdę pociąga, co im odpowiada, a bardziej to, co dyktują im środki masowego przekazu. Przecież o ile łatwiej pokazać się w środowisku z sexowną blondyną/napakowanym kolesiem, aniżeli kimś otyłym, kuśtykającym czy tez na wózku...

Ciekaw jestem Waszego zdania na ten temat.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
seat
Maniak
Maniak


Dołączył: 18 Paź 2010
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:34, 26 Lip 2011    Temat postu:

shixiand napisał:
Mało ludzie zwracają uwagę na to, co ich naprawdę pociąga, co im odpowiada, a bardziej to, co dyktują im środki masowego przekazu. Przecież o ile łatwiej pokazać się w środowisku z sexowną blondyną/napakowanym kolesiem, aniżeli kimś otyłym, kuśtykającym czy tez na wózku...

Tu właśnie chyba tkwi główny problem. Media promują przede wszystkim to co ogólnie uznane za piękne i pod każdym względem niewadliwe.
Społeczeństwo idealne i sformatowane.
Dochodzi przy tym oczywiście do niebezpiecznych absurdów (np. anoreksja), ale jak wytłumaczyć małolacie, żeby nie przesadzała z odchudzaniem, skoro odchudzają się prawie wszystkie jej koleżanki, a jeśli któraś nie, to od razu ma przechlapane w klasie.
Kiedy piszesz o kulcie ciała wśród gejów, wierzę Ci stuprocentowo, jednak przecież i w środowisku hetero jest on ogromny.
W miarę dojrzalszego wieku na pewno słabnie, lecz wśród młodych szkoda gadać!
Można być prostym jak konstrukcja cepa, nie mieć w domu ani jednej książki, ale z atrakcyjnym wyglądem samotność raczej nie grozi Wesoly

Żeby jednak być szczerą przyznam, że w kwestiach "wagowych" nie preferuję całkowitej dowolności Wesoly
Odstraszają mnie wieszaki, ale i zwolennicy teorii "hulaj dusza", a więc ile wlezie, do oporu... Umiar jednak być musi, bo gdy wahadełko odchyla się zbyt (podkreślam: zbyt) mocno w którąkolwiek stronę, to jest to jednak zwyczajnie nieestetyczne (pomijam kwestie chorobowe - to inna rzecz).

Sama także okresowo walczę z kilkoma zbędnymi kilogramami i choć łatwo nie jest, próbuję, narzucam sobie pewien reżim.
Kiedyś stosowałam rozmaite diety.
Obecnie stosuję tę najprostszą i chyba najbardziej rozsądną.
Mniej żreć Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
new_you



Dołączył: 06 Kwi 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:36, 09 Sie 2011    Temat postu:

No cóż, w związku z wyglądem są same sprzeczności.

Nie można jednoznaczenie powiedzieć, że w jakimś środowisku panuje wyłącznie jeden wzorzec. Shixiand twierdzi, że panuje wyłącznie anorektyczny wzorzec faceta, ale są takie grupy gejów, gdzie liczy się tężyzna i nawet dopuszczają czasem brzuch, ale za to kosztem tego, że bardzo nie lubią tych chudych i traktują ich z kolei jako anty-wzorzec.

Najgorsze jest to, że zawsze krzyżują się ze sobą dwie formy opresji: jedna sprawa, że czasem można się spotkać z czyjąś obelgą czy tylko "niewinną" uszczypliwością - ale to raczej losowo wypada, bo też nie jest tak, że każdy doszukuje się w kimś wad i robi takie rzeczy komuś. Ale chyba bardziej może dobijać wewnętrzne poczucie "coś jest ze mną nie tak". Że niby wyglądam "nieestetycznie". No ale nie każdy umie sobie powiedzieć: Nic bardziej błędnego!

Ale tylko w tej drugiej sprawie można coś zdziałać samemu i mieć na to wpływ, to jest chyba wprost proporcjonalne do tego, jak pozbywamy się uczucia, że mamy wpływ na to pierwsze: co inny zrobią albo "pomyślą". Może to dobry pierwszy krok? Odpuścić to, co mogą powiedzieć inni, żeby skupić się bardziej na swoich potrzebach i znaleźć poczucie własnej wartości?


Jasne, że rzeczywistość nie znika jak zamkniemy oczy, problemem jest to, że status wyznacza najczęściej pozycja materialna - zarówno klubowe ciuchy jak i sylwetka, kosmetyki, są symbolem materialnego statusu i ludzie ciągle grawitują w stronę tych, którzy mają lepsze zabawki bo ich na nie stać.


No ale bez względu na to, jak każdy dla siebie zdiagnozuje źródło problemu, trzeba spróbować postawić samego siebie w sytuacji, w której taki czy inny czynnik nie ma znaczenia - dla mnie. Czy łatwo jest odwrócić logikę i zainteresować się czymś (albo kimś Wink co nie jest najfajniejsze i akceptowane tak ogólnie?

Dla mnie to kwestia niekoniecznie jakiegoś wyzwania albo "pozytywnego programu na zycie", może nawet przeciwnie - kwestia nieufności? Mnie różne rzeczy ułatwia czasem wrodzona nieufność, coś, o czym już pisałem: nie rozumiem, gdy ktoś mówi mi, że jest chodzącym sukcesem i ma dla wszystkich receptę, wolę słuchac ludzi, którzy widzą swoje ograniczenia i jeśli zmagają się z nimi, to nie na zasadzie uproszczonej wizji świata.


Wbrew pozorom - hasło:

lepiej być pięknym, młodym i bogatym...

zawsze rozśmieszało mnie do rozpuku i dawało mi iskrę dystansu: skoro "lepiej być" i wszyscy by chcieli, to chyba jednak tak nie jest i generalnie coś ze wszystkimi jest nie tak Wink



A resztę spraw tak po prostu ignorować? Ależ nie! Czasem trzeba się wziąć w garsć, żeby serio dac kopa komuś, kto próbuje dopiec i stosuje podwójne chwyty. Trzeba wziąć się w garść i dać w pysk! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BogdanW
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum


Dołączył: 18 Sie 2011
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:21, 23 Gru 2011    Temat postu:

ja osobiście lubię bardziej ludzi przy kości, nie lubię typowych gejów-chudych jak patyk, ale też nadmierna otyłość jest też niewskazana -moim zdaniem, rok temu w szpitalu poznałem miłego pana , który z powodu nadwagi zmniejszył sobie żołądek, i chudnie w mgnieniu oka, ale jak sam powiedział, u niego nadwaga wzięla się ze złego trybu życia, że po prostu bylo trzeba zmienić złe nawyki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.pfonoh.fora.pl Strona Główna -> Piękno Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin