Autor Wiadomość
BogdanW
PostWysłany: Wto 12:41, 10 Kwi 2012    Temat postu:

Hm, osobiście nie chciałbym zostać biologicznym ojcem, ale akurat moja partnerka ze studniówki od dwóch lat jest matkąSmile Z ojcem dziecka na pewno nie zamierza zawierać związku ani z nim żyć... Ona doskonale wie o mojej orientacji skesualnej,i..
W takim przypadku mógłbym zostać "ojcem"Smile
Coś za coś:- mógłbym zostać ojcem, ale nie miałbym faceta;coś za coś,ale to w tym przypadku:-0
Natomiast stworzyć układ z nieznaną mi kobietą-lesbijką-i być przyszywanym "ojcem" jej dziecka, spotykać się weekendy, itp. i jeśli obustronnie byśmy tego chcieli , aby tak trwało jak najdłużej,to mógłbym bez problemu Smile
Zresztą coraz częściej mój instynkt ojcowski budzi się we mnie i daje znaki o swoim istnieniu:-
seat
PostWysłany: Nie 21:47, 19 Gru 2010    Temat postu:

Erika napisał:
[...] Nie tylko niepełnosprawność może być przyczyną nieprowadzenia aktywnego życia seksualnego – są przecież osoby określające się mianem aseksualnych.

Tak wiem, lecz z taką osobą nigdy nie miałam do czynienia, jest to nieznany mi problem, w który, przyznaję, nie wgłębiałam się.
Cytat:
[...] Chciałoby się by było inaczej, ale miłość to jednak chyba nie wszystko.

Oczywiście, że nie wszystko, ale dopuszczam, że mogłabym w "białym" związku być, a przynajmniej tego spróbować.
Tym bardziej, jeśli wiedziałabym, że przyczyna "abstynencji" nie leży w psychice.
Erika
PostWysłany: Nie 19:50, 19 Gru 2010    Temat postu:

Cóż, nie jestem psychologiem a tym bardziej psychologiem dziecięcym, nie znam się na dzieciach, ale znam kilka osób wychowywanych bez jednego z rodziców i na oko nic strasznego im się z tego tytułu nie stało. No, może byli rozpieszczani przez rodzinki, ale przecież to nic złego.
Zauważyłam, że wiele kobiet hetero chciałoby samotnie wychowywać dziecko. Nawet moja matka zwierzała mi się kiedyś, że zanim wyszła za mąż planowała coś podobnego. Dzieci nie są wychowywane przez samych rodziców - jest jeszcze dalsza rodzina, otoczenie.

Nie tylko niepełnosprawność może być przyczyną nieprowadzenia aktywnego życia seksualnego – są przecież osoby określające się mianem aseksualnych. Z tego, co czytałam wiem ich związki z osobami seksualnymi bardzo rzadko się udają. Nawet sytuacja niedopasowania potrzeb i temperamentów seksualnych jest trudna, więc co tu dopiero mówić, gdy jedno z partnerów ma potrzeby seksualne a drugie ich nie ma? Chciałoby się by było inaczej, ale miłość to jednak chyba nie wszystko.
seat
PostWysłany: Nie 10:47, 19 Gru 2010    Temat postu:

Jako osoba heteroseksualna, z oczywistych względów, nie miałam nigdy dylematów związanych z ukrywaniem się czy stwarzaniem pozorów, ale skoro została tu poruszona również kwestia posiadania dzieci, mogę się wypowiedzieć w tym zakresie.

Nie ma co udawać, nie zaistniała w moim życiu sytuacja, bym miała szansę ułożyć sobie życie z kimś, kto mógłby zostać ojcem mojego dziecka z uczucia, chęci, świadomego wyboru, a swego czasu potrzeba posiadania dziecka była u mnie naprawdę duża.
Czas wiele zmienił, bo teraz to i tak raczej zbyt późno :)
Zastawiałam się więc wówczas, czy nie zdecydować się na dziecko z kimkolwiek, mężczyzną choćby całkiem przypadkowym, nawet nie wtajemniczając go w swoje plany...
Ale jednak rozsądek zwyciężył.
Pomyślałam, że byłoby to egoizmem, że dziecko powinno mieć/znać oboje rodziców, którzy nawet jeśli nie są razem, to wspólnie je wychowują i aktywnie uczestniczą w jego życiu, że powinno być chciane przez obie strony, a nie narodzić się jako efekt kaprysu mamusi i recepta na jej lęk przed całkowicie samotną starością.
Poza tym jestem realistką do bólu i wiem, że mogłoby być mi zwyczajnie ciężko zupełnie samej wychować tego małego człowieka tak, by zapewnić mu wszystko co najlepsze.
To zdecydowało.
Czasami jeszcze, w chwilach kryzysu, zastanawiam się czy przypadkiem nie lepiej było jednak rzucić się "na głęboką wodę", bo w końcu jakoś tam zazwyczaj jest, ale zawsze miałam problem z dużym poczuciem odpowiedzialności. Męczące to, ale niełatwo zmienić :)

Jeśli zaś chodzi o "białe małżeństwo" (choć trochę w innym niż pierwotny kontekście), to gdybym naprawdę kochała kogoś, kto z racji swojej niepełnosprawności, nie mógłby prowadzić aktywnego życia seksualnego, byłabym pewnie w stanie tego typu związek zaakceptować.
Z trudnością - przyznam, ale moim zdaniem prawdziwa miłość jest w stanie przezwyciężyć naprawdę wiele przeszkód.
Erika
PostWysłany: Nie 0:56, 19 Gru 2010    Temat postu:

Takie układy mają swoje wady. Wszystko jest w porządku dopóty dopóki między matką a ojcem dziecka wszystko dobrze się układa, nie ma konfliktów, ale jeśli coś w ich znajomości zaczyna się psuć to wtedy to z nich, które ma dziecko w papierach jako swoje może odciąć tą drugą osobę od kontaktu z nim.
Przypomniał mi się taki artykuł.
Nie wiem, czy zbyt wielu rodziców (np. 2 matki + dwóch ojców jak w tym artykule) nie namieszałoby bardziej w życiu dziecka niż brak jednego z rodziców.
Jeśli zechcesz mieć dziecko zawsze możesz wynająć surogatkę, aby urodziła Ci dziecko.
Osobiście nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka w moim, ewentualnym, związku. Ewentualnie mogłabym jego obecność przełknąć gdyby moja partnerka już je miała z poprzedniego związku, ale żadnej adopcji, (że o innych rozwiązaniach nawet nie wspomnę) nie ma mowy.
Nathan
PostWysłany: Sob 3:06, 18 Gru 2010    Temat postu:

Może nie bezpośrednio o małżeństwie, ale o układzie z kobietą myślałem nie raz, ale to bardziej w aspekcie dziecka. Sam jestem z tzw.rozbitej rodziny i chciałbym, żeby mój syn miał zarówno ojca, jak i matkę.

Na myśl przychodzi... coś w stylu układu z "Queer as Folk", ale chyba nieco bliżej chcialbym być z matką dziecka. Nie fizycznie, jednak musiałaby być to dla mnie ważna kobieta, coś jak przyjaciel-siostra, na której mógłbym polegać i która w pełni mogłaby polegać na mnie.

Na razie jest to u mnie w sferze fantazji, gdyż ważniejszy jest dla mnie partner. Jeśli jakimś cudem znajdę się w stałym związku, który potrwa jakiś czas, to pewnie wrócę do rozmyślania na ten temat.

Nic konkretnego, ale myślę często o tym.
Erika
PostWysłany: Pią 22:38, 17 Gru 2010    Temat postu: "Białe" małżeństwa, parawany...

... i lesbijka - wnuczka geja. :)

Gdzieś kiedyś widziałam zdjęcie z jakiejś zachodniej parady: uśmiechnięty, wyluzowany facet trzymał na nim transparent z napisem: "jeśli nie umożliwisz mi poślubienia mojego partnera, ożenię się z twoją córką". Treść w założeniu zabawna w wymowie, ale nie wszędzie. Na polskich portalach jak Inna Strona w dziale ogłoszeń nadal można znaleźć oferty zawarcia tzw. "białych małżeństw" a prasa i portale swego czasu opublikowały mnóstwo artykułów (poniżej linki do niektórych z nich) na temat żon, które po latach małżeństwa albo same zorientowały się albo zostały uświadomione przez samego męża jaka jest jego prawdziwa orientacja. A oto i przykładowe artykuły:
Mój mąż jest gejem.
2
3
Gdy gej się żeni. Szafy i parawany.
Jestem gejem - mam żonę i dzieci.
Swego czasu trafiłam też na blog pisany przez żonę geja, do którego, z racji na twardogłowość jego autorki, nie będę podawała linka. Dlaczego twardogłowość? Ponieważ kobieta ta, choć sama skrzywdzona, wygłasza całe mnóstwo krzywdzących opinii na temat osób homoseksualnych i żadne polemiki oraz przypomnienia, że za to, co ją spotkało może podziękować, tylko i wyłącznie, homofonicznemu społeczeństwu do niej nie docierają.

Co o tym myślicie? Znacie starsze osoby żyjące w takich związkach - przykrywkach a może sami myśleliście kiedyś o czymś takim?

Osobiście nigdy o czymś takim nie pomyślałam, nie chciałabym żyć w przykrywkowym związku tracąc szansę na prawdziwy związek i prawdziwe uczucie, udając kogoś kim nie jestem i nie mogąc być sobą. Wiem, że wśród osób ze starszego pokolenia, naszych pradziadków, dziadków a nawet rodziców, było to rozwiązanie dosyć częste. Sama się dopiero co dowiedziałam z rozmowy z matką, że mój nieżyjący od wielu lat dziadek był gejem (o ile o osobach sprzed pojawienia się tego słowa można tak powiedzieć ;)), chciała mi dać jakieś jego listy, ale nie chcę ich czytać. Ta korespondencja powinna pozostać między nadawcą a jej adresatem. Dziwnie się czuję z taką wiedzą, zastanawiam się, czy matka chciała mi w ten sposób coś przekazać? Nim w ogóle po otrzęsieniu się z zaskoczenia byłam w stanie cokolwiek powiedzieć, rzuciłam w moją stronę tylko krótkie "wiem" i wróciła do pieczenia ciasta.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group