Autor Wiadomość
stony76
PostWysłany: Nie 15:06, 24 Lip 2016    Temat postu:

BogdanW napisał:
Mówmy po imieniu ! Czy mieszkanie osobno dwóch partnerów można nazwać partnerstwem ? Chyba nie, a nawet na pewno nie ! Jedną z podstaw istnienia partnerstwa jest wspólne mieszkanie ! No , ale cóż, jeżeli ktoś nie miał partnera, z którym nie mieszkał wspólnie, to nie wiem, czy w ogóle może coś na ten temat powiedzieć . Bo przypuszczenia jak to może wyglądać nie odzwierciedlają rzeczywistości !


Nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli dwaj partnerzy nie mieszkają razem ale mieszkają w jednym mieście albo w niedalekiej odległości i widują się albo codziennie albo 3-4 razy w tygodniu w tym weekendy to można to nazwać partnerstwem. Jeśli zaś partnerzy mieszkają 100-200-300km od siebie i widują się rzadko to już nie jest takie pełne partnerstwo. Warto żeby dla potrzymania związku i bycia razem wspólnie zamieszkali. Tu tez trzeba wziąć pod uwagę aspekt środowiska i rodziny. Wiadomo że z tolerancją u nas w Polsce jest jak na razie średnio jeśli chodzi o osoby gay. Wiec tu też trzeba się z tym liczyć.
BogdanW
PostWysłany: Sob 17:09, 23 Lip 2016    Temat postu:

Mówmy po imieniu ! Czy mieszkanie osobno dwóch partnerów można nazwać partnerstwem ? Chyba nie, a nawet na pewno nie ! Jedną z podstaw istnienia partnerstwa jest wspólne mieszkanie ! No , ale cóż, jeżeli ktoś nie miał partnera, z którym nie mieszkał wspólnie, to nie wiem, czy w ogóle może coś na ten temat powiedzieć . Bo przypuszczenia jak to może wyglądać nie odzwierciedlają rzeczywistości !
stony76
PostWysłany: Pią 22:07, 22 Lip 2016    Temat postu:

Wspólne zamieszkanie ma swoje dobre i złe strony. Każdy z osoba musi do tego dojrzeć. Nie należy zbyt pochopnie podejmować takiej decyzji.
BogdanW
PostWysłany: Nie 17:34, 19 Cze 2016    Temat postu:

Zgodzę się z Pablem. I w taki sposób skończyłem tzw.układ z moim byłym, a teraz żyję w pięknym i dojrzałym związku z moim nowym partnerem. I nie wyobrażam ani jednej nocy spędzonej bez Niego, bez mojego partnera! Jestem najszczęśliwszy , kiedy mogę być z moim partnerem, z Nim sprzątać wspólnie mieszkanie, przy Nim zasypiać się i budzić się w Jego ramionach! Jest to mój wymarzony związek z moim nowym partnerem,którego mam całego dla siebie w naszym wspólnym mieszkaniu!
pablo
PostWysłany: Sob 15:10, 16 Kwi 2016    Temat postu:

Związek według mnie polega na spędzaniu ze sobą jak najwięcej czasu. Dzielenia się swoimi smutkami, radościami, troskami. A to właśnie zapewnia mieszkanie razem. Jeśli jest inaczej to dla mnie to nie jest związek, tylko jakiś układ.
kris
PostWysłany: Sob 11:42, 23 Sty 2016    Temat postu:

Witam. W nawiązaniu do ostatniej wypowiedzi, myślę że dużo zależy od elastyczności dwóch osób chcących zamieszkać razem i wspólnie stawiać czoła życiu, które oprócz tych codziennych prozaicznych problemów niesie ze sobą multum bezcennych chwil. Radość płynąca z poznania drugiego człowieka, zgłębiania jego tajemnicy jest czasem naprawdę fascynująca a przy tym można wynieść z tego przeogromną naukę na przyszłość. Wiele ludzi którzy godzą się na zamieszkanie razem, robią to z obowiązku czy przymusu, tymczasem jeżeli staramy się być uczciwi, otwarci i właśnie elastyczni w codziennym trudzie to ta droga staje się po prostu jaśniejsza a pożytek z tego taki że jest nam po prostu lżej a przy tym nie wyklucza się szansy na prawdziwe uczucie, czyli związek. Bo to co łączy jest piękne...Pozdrawiam wszystkich podejmujących takie i jeszcze trudniejsze decyzje.
iki
PostWysłany: Śro 21:48, 15 Sty 2014    Temat postu:

Warto spróbować i spotkań na mieście i opcji mieszkania razem, tak uważam. Pewnie dla każdego lepsze jest co innego i trudno tutaj generalizować. Na pewno mieszkając razem można oprócz oczywistych plusów tej sytuacji napotkać i przyzwyczajenia/nawyki tej drugiej osoby, które nam nie odpowiadają.
Wojtek50050
PostWysłany: Czw 12:34, 11 Paź 2012    Temat postu:

Uważam podobnie jak mój partner-BogdanW. Wspólne mieszkanie rozwija partnerstwo, rozwija nas samych. Dojrzewamy do tego z czasem. Bo uważam, że podjecie takiej decyzji- wspólnie zamieszkać-wymaga od nas dużo odwagi i dojrzałości. My razem mieszkamy, razem sprzątamy, dzielimy szarą codzienność, ale też razem chodzimy do klubu, na spacery, korzystamy razem z przyjemności. Bo związek to nie tylko przyjemności, ale też szara rzeczywistość, problemy, choroby, obowiązki...
BogdanW
PostWysłany: Sob 23:56, 17 Gru 2011    Temat postu:

Moim zdaniem - partnerstwo to codzienność, to życie razem na co dzień pod jednym dachem, a związek na odległość - moim zdaniem- to nie partnerstwo , ale życie dwóch kochanków. Przez życie codzienne poznajemy się lepiej, rozumiemy, pomagamy sobie nawzajem- fizycznie ale przede wszystkim psychicznie, choć np.Paulo Coelho spędza w podróży z dala od domu od żony 2/3 roku, i jest szczęśliwy z żoną z takiego życia, a ja chciałbym jak najwięcej spędzać czasu z moim partnerem, nawet 24 godziny na dobę , nie wyobrażam sobie innego trybu życia, innej codzienności.
darogrze
PostWysłany: Nie 8:51, 13 Lut 2011    Temat postu: :-)

Szanujemy twoją opinie... ale definicję zwiazku ustala się według swoich zasad i ile jest par w związku tyle jest definicji na temat jak kto podchodzi do zwiazku i jak traktuje swój zwiazek szanujemy twoją opinie i pozdrawiamy cieplutko
Erika
PostWysłany: Nie 1:51, 13 Lut 2011    Temat postu:

No cóż, szczerze mówiąc, nie wiem, czy potrafiłabym z kimś mieszkać, czy potrafiłabym znieść czyjąś nieomal bezustanną obecność. Potrzebuję bardzo dużo samotności, nigdy nie przebywałam zbyt długo z ludźmi i obawiam się, że stała obecność drugiej osoby mogłaby mi w pewnym momencie, bez względu na wszystko, zacząć przeszkadzać. Tak, obecność też można przedawkować. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie w tym, co dla wielu par jest codziennością.
Na pewno nie zdecydowałabym się na wspólne pracowanie. To już byłoby dla mnie zdecydowane przedawkowanie. Mruga
Nie zdecydowałabym się też na zmianę nazwiska. To, że oboje partnerzy noszą takie samo nazwisko jest dla mnie takie heteronormatywne (i służy do ustalania hierarchii kto jest ważniejszy Mruga), ale oczywiście, jeśli ktoś uważa, że jest mu to potrzebne to proszę bardzo.
darogrze
PostWysłany: Sob 16:34, 12 Lut 2011    Temat postu:

Jestesmy w związku 6 lat od samego początkupragneliśmy byc ze sobą a co za tym idzie zamieszkac wspolnie bo co to związek na odległosc lub na godziny dlatego też zamieszkaliśmy razem mało tego tak pokierowaliśmy swoim życiem by nawet pracowac razem krótko mówiąc przebywamy ze sobą 24 godziny na dobę i zawsze nam mało .....nie tylko do wspólnego zamieszkania trzeba dojżec ale tez trzeba pragnąc tego albo sie chce cos zbudowac razem albo sie marzy o próbowaniu a to jest róznica mało tego nawet poszliśmy w tym kierunku nieco dalej by w pracy nikt nam nic niezażucał że jak dwie papużki nierozłaczki zmienilismy nazwiska na takie samo by wiadomo u nas jak jest z tolerancja wiec traktuja nas jak bracia i zazdroszczą takiej więzi
seat
PostWysłany: Nie 18:48, 23 Sty 2011    Temat postu:

Troszkę na ten temat kiedyś już było, w innym wątku, ale to stare dzieje, więc nie zaszkodzi pogadać znowu :)

Nie mieszkam z partnerem, ponieważ go nie mam, jednak uważam, że jeżeli dwoje ludzi jest ze sobą na poważnie, to wspólny dach nad głową, prędzej czy później, staje się oczywistością.
Tylko wtedy naprawdę można sprawdzić czy do siebie pasujemy, czy możemy na sobie polegać, etc...
Sądzę zresztą, że w udanym związku obie strony dążą do tego i tego właśnie pragną.
Spotykanie się "na mieście" dobre jest na etapie początkowym lub w układzie z założenia luźnym.
Budowanie wspólnej przyszłości przy jednoczesnym mieszkaniu oddzielnie to w mojej opinii sprzeczność. Aż tak nowoczesna nie jestem :)
Nathan
PostWysłany: Nie 18:40, 23 Sty 2011    Temat postu:

Jedno z tych, wielu na naszym forum pytań, na które nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć.

Wszystko zależy od związku, naszej dojrzałości i dojrzałości partnera. Mając 19 lat praktycznie po miesiącu znajomości wprowadziłem się do mojego ówczesnego faceta. Od razu zaczęły się pretensje o to, że ja ciągle się uczę (studiowałem na 2 kierunkach dziennie + pracowałem), że nie zarabiam dużo i tysiące innych rzeczy, które jemu przeszkadzały i w których, niestety, musiałem pójść na kompromis. Nawet nie byłem wielce zmuszany, ale chciałem też z siebie coś dać i tym samym coś poświęcić. Facet dojrzewa po 30ce, 19 lat to – wybaczcie – gówniarz. Z perspektywy czasu patrzę na wspólne mieszkanie po tak krótkim okresie czasu jaki wielki błąd. Może nie tak wielki, gdyż blisko 9 lat wytrzymaliśmy ze sobą , ale mogło być zupełnie inaczej.

Teraz mając nieco więcej niż 19 lat (troszeczkę Jezyk) wiem, że na wspólne mieszkanie należy dać sobie sporo czasu. Sprawdzić się w mieszkaniu osobno, czasem trochę za sobą potęsknić, pomału przyzwyczajać się do myśli, że dzielimy z kimś życie i dopiero wtedy, gdy obydwie strony dojrzeją do takiej decyzji – zamieszkać razem. Niełatwo stwierdzić kiedy „jesteśmy gotowi”, ale takie minimum dla mnie to 6-12 miesięcy a optymalnie – 2-3 lata.
Erika
PostWysłany: Nie 2:16, 23 Sty 2011    Temat postu: Wspólne mieszkanie - szkodzi związkowi, czy nie?

Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że wspólne zamieszkanie, wspólna codzienność psuje związek i że lepiej jest spotykać się gdzieś na mieście, pójść na dobry film, pojechać razem na wakacje, bo wtedy chwile spędzone razem są cenniejsze, niż zamieszkać razem i dzielić szarą, pozbawioną magii codzienność. Jak sądzicie? Naprawdę receptą na długotrwały i udany związek jest mieszkanie oddzielnie?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group